czwartek, 2 kwietnia 2020

Wiersze o kotach 4

Kocia poezja czyli
wiersze i wierszyki o kotach
vol. IV

Do kota
Kocie, mądry monarcho, tajemniczy, skryty -
Czyż nasze smukłe palce, ciężkie od pierścieni
Godne są twojej czarnej i białej słodyczy
I pyszczka z aksamitu i drogich kamieni?

Zwijasz się z dziwnym wdziękiem niby gąsienica,
Stokroć bardziej gorący niż ptak skryty w dłoni.
Twój nos, nagość jedyna w aksamitnych licach,
Jest świeży i wilgotny niby kwiat na błoni

.Choć się mienisz od wstążek, miękki, kolorowy,
Dzikość pręży ci uszy i rozdyma chrapki,
Gdy ścigając grzechotkę zabawiasz się w łowy
I zaciskasz na krążku swe zdobywcze łapki.

W ujarzmionej małości, w tłumionym pomruku
Odzywa się królewskość imć tygrysa - pana.
W twych lędźwiach jak sprężona moc w napiętym łuku
Śpi nieznanych rozkoszy ziemia obiecana...

Dziś wieczór, obojętny na nasze pieszczoty
Przycupnąłeś, w marzeniu pogrążony błogim.
W twych oczach uśmiech Buddy połyskuje złoty
Gdy sobie przypomnisz, że sam jesteś bogiem.


Julia Delarue-Mardrus




Poniżej znajdują się wiersze najlepszego i najpopularniejszego
polskiego autora piszącego o kotach - pana Franciszka Klimka


Bo koty są dobre na wszystko.
Na wszystko, co życie nam niesie.
Bo koty, to czułość i bliskość
na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą – gdy dzień już zbyt krótki
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to k o t - Twój przyjaciel malutki
otuli Cię ciepłym mruczeniem.


Kocie sprawy,
kocie życie,
kocie losy . . .
chyba więcej w moich wierszach nie pomieszczę,
ale s e r c a jest dla kotów wciąż nie dosyć
i dlatego dalej piszę -
ciągle jeszcze.


DOM SZCZĘŚLIWYCH KOTÓW
Niemal założyć się jestem gotów,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi.


O MUZYCE
Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota.


PAN BÓG ZMARKOTNIAŁ
Pan Bóg zmarkotniał, gdy patrząc na Ziemię,
na to co stworzył (a stworzył niemało),
stwierdził ze smutkiem, ze to ludzkie plemię,
to Mu się jednak nie bardzo udało.
W tyglu tworzenia Anioł pomocniczy
być może mieszał nie tak jak należy,
być może dodał za dużo goryczy,
albo surowiec nie całkiem był świeży...
W sumie rezultat był raczej dość mierny,
Pan Bóg chciał wszystkich potopić i wylać,
ale i tutaj wynik był mizerny,
bo się pospólstwo nauczyło pływać.
Cóż było robić? Bóg zaczął na nowo
i postanowił coś lepszego stworzyć,
już wiedział: teraz nie wystarczy SŁOWO
bo do stwarzania trzeba się p r z y ł o ż y ć.
Więc - co najlepsze miał jeszcze w zapasie
zestawił zgrabnie, a gdy był już gotów,
tchnął iskrę życia i po jakimś czasie
stanęła przed Nim parka małych kotów.
I wnet weselej zrobiło się w Niebie,
a Bóg na Ziemie już prawie nie patrząc,
powiedział cicho i tylko do siebie:
- Może od tego należało zacząć?



CZARNY KOT
Mówią, że czarny kot przynosi pecha.
Chciałem ten pogląd zbadać naukowo,
czy to wrodzona taka kocia cecha,
czy tylko ludzie plotą to i owo.

Sprawy nauki nie są w mojej gestii
a nad tą sprawą niejeden się trudzi,
więc poprosiłem o pomoc w tej kwestii
prócz czarnych kotów – grupę mądrych ludzi.

Badano temat z każdej chyba strony,
z punktu widzenia człowieka i kota
i został problem wciąż niewyjaśniony:
skąd u niektórych aż taka głupota.

I chociaż każdy miał teorię własną,
efekt dociekań był zgodny i szczery:
Pecha przynoszą – co stwierdzono jasno -
wyłącznie czarne ludzkie charaktery.




Wiersze o kotach 3

Kocia poezja czyli
wiersze i wierszyki o kotach
vol. III

Mleko dla kota
Kiedy o piątej podadzą herbatę
I w oknach zaciągną troskliwie zasłony,
Mały czarny kot o zielonych oczach
Ukazuje się nagle i mruczy jak nakręcony.
Najpierw udaje, że tak sobie przyszedł
Pomrugać, gdy ogień w kominku gore.
Ale choćby się herbata spóźniła
I mleko skwaśniało, on przyjdzie w porę.
A niebawem jego oczy z agatu,
Co patrzą tak niezależnie, od niechcenia,
Mleczną mgłą się powlekają,
A wzrok w ostry i uparty się zmienia.
Potem pazurami stuka, nastawia uszy,
Albo niespokojnie rusza ogonem,
I wtem całe jego ciało staje się jednym
Pomrukiem zdyszanym i sprężonym.
Dzieci śmieją się i kręcą przy stole,
Głaszczą swe jedwabie dwie starsze panie,
A kot stał się malutki, chudy,
Nic nie zostało, tylko mleka pożądanie.
Wreszcie spodek biały jak księżyc w pełni
Zamajaczy w stołu podobłoczach.
Kot wzdycha cały rozmarzony,
Rozjarzony, z miłością w oczach.
Kuli się nad połyskliwą krawędzią
Podbródek nurza w śmietankowe wodopoje.
Ogon spuszczony, senna łapa
Pod kolanem się zgina we dwoje.
Jego żywot jest mglistą ekstazą,
A świat bielą bezkształtną, bez końca,
Póki język nie obróci świętej kropli,
Tej ostatniej, co znowu w noc go wtrąca.
Zapada się i nerwów sennych
Kłębuszek zatapia w fotel ogromny,
I leży tam pokonany, pogrzebany
Trzy do czterech godzin, nieprzytomny.
Harold Monro (1879-1932)



Mimi
"Nie mieszczańskie ja kociątko,
Co mrucząc grzecznie zachwyca.
Jam sobie na dachu wolna
I niezależna kocica!
Kiedy w letnią noc po rynnie
Rozmarzona spaceruję,
To muzyka wzbiera we mnie,
No i śpiewam, to co czuję."
Tak rzekła. Z jej piersi bucha
Pieśń rozkosznych krzyków, szmerów,
I ściąga ten luby zew
Wszystkich kocich kawalerów.
Całe towarzystwo kocie
Mrucząc, fucząc mknie w porywie,
By pomuzykować z Mimi
Lubieżnie a pożądliwie.
To nie wirtuozi, którzy
Przed mamoną bijąc czołem
Muzykę bezczeszczą. Tu
Każdy jest jej apostołem.
Instrumentów im nie trzeba,
Sami są altówką, fletem,
Za bęben im służy brzuch,
Nos jest trąbką lub kornetem.
Dziś zbiorowy dają koncert
I już tchu nabrały nieco.
Oto fugi godne Bacha
Albo Gwidona z Arezzo!
Wściekłe, dzikie ich symfonie,
Jak kaprysy Beethovena
Czy Berlioza, które bije
Mruczących, miauczących wena.
Czarowna potęga tonów!
Siła dźwięków bezprzykładna!
Wstrząsasz niebem! Aż z pobladłych
Gwiazd się nie ostanie żadna!
Słysząc te cudowne dźwięki,
Tony, co tak brzmią wspaniale,
Selene zatula twarz
W powłóczyste chmur woale.
Tylko starej Filomele
Występ Mimi coś nie wzrusza,
Kręci noskiem, cmoka, świszcze,
Primadonna, zimna dusza!
Kichać na to! Niech trwa koncert,
Choć zazdrości im signora,
Aż uśmiechem zaróżowi
Nieba skraj wróżka Aurora.
Harold Monro (1879-1932)
tłumaczenie Jerzy Litwiniuk


Z kocich parodii
Puszysty,
miękki,
pozornie kłębek włóczki.
Wystarczy wziąć do ręki:
w kłębku stal,
w ślepiach świeci fosfor,
w jedwabiu włosów
prąd,
we łbie
matematyczne sztuczki:
czy warto, czy się opłaci
napiąć - rozprężyć
sprężyny mięśni,
wsunąć - wysunąć
pazury, ćwieki,
mruży bezsenne powieki,
patrzy, nie wiesz:
w ciebie,
za ciebie,
w dal,
a może w głąb
bezdennej kociej duszy?
Wstrząsnął się, ruszył
z kanapy, skok na gzyms:
rryms! Z trzeciego piętra na cztery łapy
Hop!
Stop.
Przylizał futro różowym ochłapem,
krokiem majestatycznym,
elastycznym,
z gracją,
bez zbytecznego pośpiechu
za rogiem znikł.
Jerzy Litwiniuk


W królestwie kotów
Gdzie dużo piwnic,
Strychów
I płotów
Tam się zaczyna Królestwo Kotów.
Świat tam na cztery łapy spadł,
Zaczarowany koci świat.
Przez cały tydzień,
Od poniedziałku,
Pełno tam mruczeń,
Psyczeń
I miauków,
Gonitw po gzymsach,
Skoków przez płot.
Różnych ząb za ząb,
I kot za kot.
W Królestwie Kotów wszystko jest kocie.
Koci wujkowie są,
Kocie ciocie,
Kocie przedszkola,
Kocie sklepiki,
W których sprzedają kocie łakocie.
W kinach zaś idą filmy kocie,
W kółko te same
Z Myszką Miki.
Bo w tym królestwie kocie jest wszystko,
Nawet muzyka w kocim disco,
A także doszły mnie takie słuchy,
Że w nocy straszą tam
Kocie Duchy.
Awantur różnych też bywa sporo,
Wszystkie się one z niczego biorą.
Najlepszy druh z najlepszym druhem
W konflikt popada o byle muchę,
Albo sierść im się jeży na grzbiecie
O miejsce na parapecie.
Największą jednak wzbudza tam trwogę,
Gdy kotu kot
Przebiega drogę.
Każdy się przed czymś takim wzdraga,
Taka zniewaga
Krwi wymaga.
Bo pecha wróży
I los marny,
Zwłaszcza, gdy kot był czarny.
No trudno,
Nigdzie nie brak kłopotów.
Nie brak ich także w Królestwie Kotów.
A mimo to, powiadam Wam,
Każdy z tych kotów, które znam,
Biec tam natychmiast gotów.
Ludwik Jerzy Kern



Wiersze o kotach 2

Kocia poezja czyli
wiersze i wierszyki o kotach
vol. II


Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać się między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Wisława Szymborska




Kot
ja mam pana boga w futrze
kiedy się przeciągam wzdłuż
czuję jego palce
wyprężone na grzbiecie
on - w mięśniach moich nóg
kroczy ciszej
niż okrągły księżyc
po przyczajonym niebie
nie płoszmy gałęzi
wiatr
trzepocze nam w pysku,
skrzydłem głupiego wróbla
oblizuję wąs
z ciepłej krwi
zmrużony - śpiewam hymn
o dobrym bogu
Halina Poświatowska



/bez tytułu/
ten kot nie lubi
aby mu głaskać metafizyczne futro
pod włos
on zjadł już wszystkie światy
teraz tłuszczem obrosły
zasypia
śni mu się wielki czarny niebyt
bo pomrukuje
i porusza końcami wąsów
Halina Poświatowska




Oda do kota
Mały szary kłębuszek,
słodziutkie stworzonko
po świecie stąpa
na czterech łapkach,
myszy chwytając w pułapkach.

Uwielbia mleko,
kocie przysmaki,
bo uwierzcie mi proszę
mój kot nie jest byle jaki!


Z oddala słychać ciche mruczenie,
Tak, tak!
Mój kotek prosi o jedzenie!
Szary w ciemne łaty,
wcale nie jest kudłaty!


Mięciutkie futerko
kochane uszko,
a w środku
żywo bijące serduszko.

To wcale nie bajka,
ludzkie gadanie,
bo cóż może znaczyć
to ciągłe głaskanie?

Cavendish